EN

8.02.2006 Wersja do druku

Punkt odniesienia?

Czemu znów najważniejsze stają się ambicje i doraźna gra interesów, a nie kształt Teatru, który powinien stać się punktem odniesienia dla innych scen, choćby najbardziej awangardowych, i wielu instytucji, od szkół i uczelni po media? Dlaczego wciąż nie mamy Teatru Narodowego na miarę ponad dwuwiekowej tradycji? - pyta Elżbieta Baniewicz w Twórczości.

Dyskusja o Teatrze Narodowym ożywa przeważnie wraz ze zmianą dyrekcji, kolejnym jubileuszem albo inną plagą. Dziesięć lat temu niemal wszystkie media poszukiwały odpowiedzi na pytanie, czym ma być ta najważniejsza scena w kraju. Wybitni artyści w różnych gremiach wypowiadali się przytomnie o tym, jak należy zorganizować pracę, by wreszcie powstał Narodowy godny swej nazwy. Powstał w tej sprawie specjalny instytut. Powodem było otwarcie wyremontowanego po pożarze budynku przy placu Teatralnym. Ciągnącą się jedenaście lat odbudowę doprowadził do końca ówczesny Minister Kultury Kazimierz Dejmek. Zamiast uznania spotkał się z - najdelikatniej mówiąc - uszczypliwościami; reprezentował niestety koalicję SLD-PSL... Cały kraj buduje Narodowy, jak kiedyś odbudowywał swoją stolicę - kpił Tadeusz Bradecki, dyrektor Starego! Czyżby wedle tej logiki nie należało odbudowywać ani Teatru, ani Warszawy? Bardzo słusznie. Tadeusz Nyczek ogłosił manifest N

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Punkt odniesienia?

Źródło:

Materiał nadesłany

Twórczość nr 2

Autor:

Elżbieta Baniewicz

Data:

08.02.2006