- Zanim dostałam się do szkoły teatralnej, to wcześniej (jako 18-latka) zrobiłam monodram składający się z fragmentów "Iwony Księżniczki Burgunda" i "Dzienników" Gombrowicza, z którym zjeździłam całą Polskę i zajęłam drugie miejsce na Ogólnopolskim Festiwalu Jednego Aktora - mówi Sylwia Góra-Weber, aktorka Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
Podobno składa Pani niemoralne propozycje? - Ja, jako Sylwia Góra-Weber nikomu nie składam niemoralnych propozycji, (uśmiecha się aktorka). Natomiast jako postać Mara, w przedstawieniu "Pełnia szczęścia" składam taką propozycję moim przyjaciołom, a właściwie mojej przyjaciółce, z którą znamy się od przeszło dwudziestu lat. Elen ma męża Toma, a ja jestem singielką. Tom również jest moim przyjacielem. Przychodzę do nich, mówiąc, że chcę mieć dziecko, ale nie mam mężczyzny... Jak brzmi więc ta niemoralna propozycja? - Tego nie zdradzę, zapraszam do teatru na spektakl, premiera już jutro, sztukę napisali Charlesa den Tex i Peter de Baan. Jak Pani budowała swoją rolę? - Jest to postać zupełnie, ale to zupełnie inna, niż jestem ja, Sylwia Góra. To znaczy muszę stworzyć ją od A do Z, ponieważ cały system wartości Mary jest mi obcy. Trudność polega na tym, że ja muszę to sobie wyobrazić. Podczas prób zdarzył się taki