EN

23.02.2016 Wersja do druku

Restitutio in integrum

Jestem zdeklarowanym wrogiem wyłaniania dyrektorów instytucji artystycznych w drodze jakichkolwiek konkursów, a już zwłaszcza następców tak wybitnych postaci w polskiej kulturze jak Conrad Drzewiecki, czy Ewa Wycichowska. Przyszłym organizatorom takich pożal się Boże eliminacji radzę, aby szukali, rozglądali się, rozpytywali, jeździli, oglądali, spotykali się i badali. To niczego wprawdzie nie gwarantuje, ale jest lepsze od powoływanej ad hoc grupy ignorantów, nie bardzo wiedzących, co mówią, reprezentujących dziwne interesy i głosujących tak, jakby to było na zebraniu: kto za, kto przeciw, kto się wstrzymał? - pisze Sławomir Pietras w Angorze.

Nie dam się wciągnąć w debatowanie na temat sensu spektaklu "Lament. Pamięci Tadeusza Różewicza" [na zdjęciu]. Jeśli powstał on z potrzeby wyrażenia żalu po odejściu poety, to pozostaję z szacunkiem i respektem. Aczkolwiek lamentowania tancerzy po stracie ludzi pióra nie uważam za wiodące zjawisko w uzasadnianiu istnienia i funkcjonowania teatrów tańca. Poszedłem na to przedstawienie w nadziei ujrzenia artystycznej klamry, jaką Ewa Wycichowska zechciałaby spiąć swój wieloletni dorobek choreograficzny w przededniu abdykacji po 27 sezonach kierowania organizmem artystycznym, który kiedyś zakładałem i współtworzyłem z Conradem Drzewieckim. Kiedy po kilkunastu latach Conrad niemal z dnia na dzień pozostawił to wszystko i Polskiemu Teatrowi Tańca groziła likwidacja, to właśnie ja, będąc wówczas dyrektorem Teatru Wielkiego w Łodzi, zaproponowałem Poznaniowi pomoc, wysyłając nad Wartę moje dwie najbliższe współpracownice. Wycichowską zareko

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Restitutio in integrum

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Angora nr 9

Autor:

Sławomir Pietras

Data:

23.02.2016