"Adriana Lecouvreur" po raz pierwszy w dziejach powojennej opery polskiej! To hasło reklamowe opery Cilei, której premierę przedstawił w sobotę łódzki Teatr Wielki. Okazuje się, że spektakl reklamować można na wiele jeszcze "sposobów". Pierwszym i najważniejszym powodem, dla którego "Adrianę..." trzeba zobaczyć i usłyszeć, jest wartościowa i przepiękna muzyka Cilei. Batuta Tadeusza Kozłowskiego przydaje jej jeszcze blasku, a świetne wykonanie, jakie podarowała słuchaczom orkiestra, zasługuje na komplementy. Kolejną rekomendacją dla "Adriany..." jest jej świetna interpretacja i głęboko przemyślana reżyseria Tomasza Koniny. Z libretta osnutego wokół życiorysu wielkiej XVIII-wiecznej francuskiej aktorki Adrienne Lecouvreur Konina wydobył wszystkie elementy, które pozwoliły mu poświęcić spektakl nie tylko nieszczęśliwej miłości, ale aktorom i teatrowi. Bo aktor i jego delikatne wnętrze to paradoksalnie symbol siły, która z
Tytuł oryginalny
Adriana dźwignią sukcesu
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 251