- Lubię, jak mi proponują pracę. Z wojny wyniosłam strach przed jej brakiem. Jestem wolnym strzelcem, bo w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że propozycje teatralne przychodzą albo nie i że sama chcę decydować, co się ma dziać z moim życiem zawodowym - mówiła Xymena Zaniewska, scenografka, architektka i projektantka mody. Tekst Małgorzaty Piwowar opublikowany w kwietniu 1998 roku w cyklu "Zbliżenie" w "TeleRzeczpospolitej".
Niezależna i uparta. - Jeszcze za moich telewizyjnych czasów mówiono, że mam żelazną rękę - wspomina Xymena Zaniewska. - To bardzo śmieszne, bo ja tak o sobie nie sądzę. Kiedy mi na czymś zależy, jestem po prostu konsekwentna. Aż do skutku. Odkąd moi rodzice się rozeszli, wychowywałam się u dziadków. Dziadek, inżynier rolnik, był prawdziwym poznaniakiem - człowiekiem szalenie solidnym, rzeczowym, bardzo dobrym fachowcem i - stuprocentowym mężczyzną, kimś na kim można było się oprzeć. Wszystkie te cechy starał mi się wpoić. I to jest właśnie mylone z żelazną ręką. Kiedy trzeba coś załatwić, potrafię dzwonić w to samo miejsce 25-30 razy w ciągu dnia. Korona mi z głowy nie spada. Na ogół po tych 30. Telefonach bastion pada. Konsekwencja i przekonanie, po prostu popłacają. - Jest człowiekiem bardzo skomplikowanym - mówi Mariusz Chwedczuk. - Typowy Bliźniak, jeśli idzie o dwoistość natury. Bliźniak tylko częściowo przebywa na zie