EN

12.02.2016 Wersja do druku

Izabella Bukowska-Chądzyńska: Uwielbiam śpiewać

- Tata umówił mnie ze swoim kolegą, aktorem Andrzejem Lajborkiem, aby wybił mi z głowy pomysł zdawania do szkoły aktorskiej. Kiedy Andrzej Lajborek mnie przesłuchiwał, przez ścianę słyszałam próby Tadeusza Łomnickiego do "Króla Leara". Bardzo wzięłam sobie do serca fakt, że jestem tak blisko tak wybitnego aktora - wspomina Izabella Bukowska-Chądzyńska, aktorka Teatru Polskiego w Warszawie, poznanianka, która gościła w Scenie na Piętrze z recitalem "Marlena".

Wszystko zaczęło się 16 lat temu? - Tak, właśnie skończyłam szkołę teatralną i przygotowywaliśmy przedstawienie z piosenkami z lat 20. Podczas sesji zdjęciowej wyszły zupełnie nieplanowane przeze mnie pozy podobne do Marleny Dietrich i to wtedy reżyser Alicja Choińska powiedziała: "Musisz zrobić spektakl o Marlenie". Uwielbiam śpiewać. Głęboko czuję, że śpiew i muzyka są taką formą ludzkiej ekspresji, która nie zależy od religii czy nacji, są one ponadnarodowe, ponadczasowe. Muzyka uruchamia w człowieku to, co najpiękniejsze, jak zresztą każda działalność artystyczna. Jednak w moim przypadku ta muzyka wzbogacona o taniec i aktorstwo oznacza najpełniejszą formę ekspresji. Mam wrażenie, że śpiewam całą sobą. Każdą komórką mojego ciała. Miała Pani tradycje aktorskie albo śpiewacze w domu? - Trochę tak. Moja mama uczyła się grać na pianinie, a mój tato dostał się do szkoły teatralnej. A to był ten rocznik, gdy zdawała

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jak dziewczyna z "dwójki" nie została architektem ani pianistką

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Głos Wielkopolski nr 29/5.02

Autor:

Marek Zaradniak

Data:

12.02.2016