Z krakowskiego szpitala płyną dobre wieści na temat stanu zdrowia Jerzego Stuhra. Jak udało nam się dowiedzieć nieoficjalnie, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Krakowski aktor i reżyser, jak już informowaliśmy, poczuł się źle w miniony weekend. W piątek wystąpił na scenie Centrum Kongresowego ICE w Krakowie, ale nic jeszcze wtedy nie wskazywało, że niebawem będzie miał kłopoty ze zdrowiem. W sobotę planował jechać do Rzeszowa, aby wystąpić w spektaklu - "32 omdlenia" Krystyny Jandy - w ramach Rzeszowskich Spotkań Karnawałowych. Nie dotarł tam jednak. Gdy serce odmówiło posłuszeństwa, natychmiast wezwano karetkę pogotowia, która zabrała na sygnale Jerzego Stuhra do Szpitala Wojskowego w Krakowie. Przyjęto go najpierw na oddziale ratunkowym, a potem przeniesiono na oddział kardiologiczny. Szybko pojawiła się informacja, że aktor miał zawał. Niektóre media podały nawet informację, że serce aktora zatrzymało się na szesnaście sekund, a przeżył tylko dzięki błyskawicznej interwencji młodej lekarki. Tymczasem rzeczywistość okazała się na szczęście mniej dramatyczna. - To nie był zawał serca