Nie, wcale nie ironizuję przyjmując taki tytuł dla opisu wrażeń, jakie nasuwa "Betleem polskie" Lucjana Rydla - ostatnia premiera w Teatrze Polskim w Szczecinie. Po pierwsze budzi ono właśnie podziw dla Rydla za tak znakomite połączenie ludowej tradycji bożonarodzeniowej z historią polską i polską rzeczywistością w latach niewoli, za tak ogromny ładunek patriotyzmu, przenikający ten utwór. Po drugie - zaskoczenie: jak to się mogło zdarzyć, że w naszym powojennym teatrze, "Betleem" zostało zapomniane na całe 35-lecie? Jakiekolwiek byłyby przyczyny tej niepamięci, nie mogą one usprawiedliwiać teatru, tym większa chwała Henrykowi Giżyckiemu, że jako pierwszy po wojnie wystawił "Betleem" w 1979 r. w nowohuckim Teatrze Ludowym, którym od tegoż roku kieruje. Tamto nowohuckie "Betleem" stało się momentalnie głośnym wydarzeniem, rychło też rydlowskie jasełka znalazły się na innych polskich scenach, ostatnio niemal równocześnie w Łodz
Tytuł oryginalny
Jasełka, a sprawa polska
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Szczeciński nr 18