EN

6.07.1969 Wersja do druku

Dostawiane krzeszło SEN

Gdyby Calderon nie trafił do rąk J. M. Rymkiewicza - na scenie Zyg­munt zawodziłby jak chór w operetce: "Biada o, biada! Nieszczęsny i potępio­ny, pytam was, srogie niebiosy: jaki grzech we mnie tkwi?" Oglądalibyśmy "Życie jest snem" ze spokojem, z jakim oglądamy kolejne adaptacje szkolnych lektur, które stały się lekturami obowiązkowymi ambit­nych reżyserów. Calderon stwarza zresztą udeptane pole do popisu: królestwo Polonii, rdzawe łańcuchy, poje­dynki na białą broń, duszenie... Jeszcze jeden knot zapłonąłby na chwalę kla­syki. Jarosław Marek Rymkiewicz nie tłu­maczył, lecz imitował utwór. Imitował, to znaczy odczytał go oczyma, poety XX wieku, wzbogacił o własne przy­gody poetyckie i teatralne, zaintereso­wanie polskim barokiem, kunszt nabyty w trakcie przyswajania naszej mowie anonimowych hiszpańskich romances. Niebo ukazało swą pustkę, łańcuch, którym skuto Segismunda zadźwięczał prawdziwą tragedią, kafkowskie przerażenie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Szpilki nr 27

Autor:

Filip Z. Konopski

Data:

06.07.1969

Realizacje repertuarowe