Po przedstawieniu "Cyganerii" w Operze Wrocławskiej widz wychodzi z odrobiną optymizmu, że w polskim teatrze nie zaginęły jeszcze takie pojęcia, jak profesjonalizm, rzetelność, staranność i najzwyklejsza chęć do pracy. Nawet wówczas, gdy teatr boryka się z rozlicznymi kłopotami. Chciałoby się wierzyć, że taka premiera nie musi być zdarzeniem wyjątkowym, choć przykładów na potwierdzenie tej tezy w ostatnich miesiącach nie byto zbyt wiele. Reżyserem tej "Cyganerii" jest Waldemar Zawodziński, jeden z najlepszych, a wciąż niedostatecznie docenianych, inscenizatorów operowych, którego nasze teatry rzadko zapraszają do współpracy. Jego wcześniejsze prace w Krakowie czy w Łodzi zawsze bazowały na oryginalnej koncepcji plastycznej (Zawodziński jest z reguły także autorem scenografii), a akcję swych spektakli umieszczał w odrealnionym poetyckim świecie. We Wrocławiu zaskoczył innym rozwiązaniem, zresztą "Cyganeria" będąca opo
Tytuł oryginalny
Tylko tyle i aż tyle
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 274