EN

15.01.2016 Wersja do druku

Zielona Góra. Wrodzy bracia i tajemnicze miasteczko

Samotni, nienawidzący się bracia. Miasteczko jak Twin Peaks, u stóp tajemniczej góry, nad zabójczym jeziorem. Ksiądz, fundamentalne pytania, Bóg. I bimber, dużo bimbru. Świat "Samotnego zachodu" wciąga jak bagno. Raz na zawsze
Teatr Lubuski zaprasza na czwartą już premierę w tym sezonie. Wybór padł na sztukę "Samotny zachód" irlandzkiego dramatopisarza Martina McDonagha, wystawianą już na polskich scenach.

- McDonagh jest, według mnie, geniuszem współczesnej dramaturgii. Naszym Czechowem. Podkreśla, że nie lubi teatru, bo ten go nudzi. Kocha natomiast kino, szczególnie filmy Quentina Tarantino. Tę atmosferę mocno u niego widać. Lubi zestawiać sceny okrutne z rozmowami o zupełnie zwyczajnych sprawach. W tej zbitce, w tych szalenie kontrastowych sytuacjach, pokazuje człowieka - opowiada dyrektor Teatru Lubuskiego Robert Czechowski, który "Samotny zachód" reżyseruje. Nienawiść kipi "Samotny zachód" to opowieść o dwóch samotnych, nienawidzących się braciach, toczących nieustającą walkę. Coleman Connor (Jerzy Kaczmarowski) i Valene Connor (Janusz Młyński) żyją w Leenane, małym miasteczku na prowincji Irlandii. - Nienawiść kipi - mówi Kaczmarowski. - Powód jest głęboko zakorzeniony. Bracia wychowywali się bez matki, nie ma w nich zaszczepionej miłości. Ale w obrazie całej sztuki wygląda to tak: "kto się czubi, ten się lubi". Coleman i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Premiera: wrodzy bracia i tajemnicze miasteczko

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Zielona Góra online

Autor:

Paulina Nodzyńska

Data:

15.01.2016

Realizacje repertuarowe