Premiera Fredrowskich "Ślubów panieńskich" 6 stycznia 1946 roku wyznaczyła początek historii największej sceny Wrocławia. Jutro Teatr Polski świętuje swoje 70. urodziny.
Gdyby 70 lat temu zapytać kogokolwiek we Wrocławiu o Teatr Polski przy Zapolskiej, odpowiedzią byłoby prawdopodobnie wzruszenie ramion. Wprawdzie dawny Schauspielhaus zachował się w niezłym stanie, ale decyzją urzędników zajmowały go garaże i warsztaty. Scenę udało się tam uruchomić dopiero w 1950 roku. Tymczasem gmach opery mieścił zarówno teatr, jak i operę. Było to coś na kształt zjednoczonego przedsiębiorstwa teatrów Wrocławia i Dolnego Śląska, zwanego też Teatrem Wielkim. Zanim Polski stał się Polskim, minęły 23 lata - po drodze był jeszcze Państwowym Teatrem Dolnośląskim i Państwowymi Teatrami Dramatycznymi. Pierwszym człowiekiem sceny w powojennym Wrocławiu był Adam Kabaja, bynajmniej nie artysta, ale mechanik z krakowskiego Teatru im. Słowackiego, członek ekipy prezydenta Bolesława Drobnera. Człowiek od wszystkiego - zabezpieczył gmach opery i pilnował go przed szabrownikami, odpowiadał za tworzenie zespołu i poszukiwanie dyrekt