EN

31.12.2015 Wersja do druku

Stefan Friedmann: Trzymam formę w czarnej dziurze

- Nie ma do kogo zadzwonić, żeby skomentować coś naszym stylem, naszą wyobraźnią, filozofią naszą. Młodzi, zdolni umierają wcześnie: taki Jonasz, Adam Kreczmar, Jacek Janczarski nie dożyli nawet pięćdziesiątki. Ja przeżyłem 50 już, czyli nie jestem aż taki zdolny. I to mnie uspokaja - z aktorem i reżyserem STEFANEM FRIEDMANNEM rozmawia Lena Szatkowska z Tygodnika Płockiego.

W internetowych komentarzach jest wiele komplementów pod pana adresem, zwłaszcza za tytułową rolę w serialu "Na kłopoty Bednarski". Panie piszą, że kochały się w "detektywie-przystojniaku". Jak pan reaguje na miłe słowa? - Powiedziała mi kiedyś koleżanka, że im jestem starszy, tym bardziej rasowo przystojny się robię, ale siedziałem wtedy, nie stałem. Każdy komplement jest oczywiście przyjemny. W pewnym momencie te osobiste są dużo fajniejsze niż te odnoszące się do pracy, czyli: "ale pan fajnie grał w tym" albo "w tym mi się pan podobał". Pracuje się z powodów merkantylnych. Oczywiście trzeba mieć przekonanie do czegoś. Nie widzę siebie w żadnym serialowym wydarzeniu. W filmowym może tak, ale to już jest czwarte pokolenie, które mnie zna, więc trudno, żeby jakiś młody reżyser wiedział, że ja jeszcze istnieję i jaką taką formę trzymam. Kocham sport, gram w tenisa, biegam za piłką, uwielbiam jazz. Mam bardzo dużo płyt i czasami wy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Trzymam formę w czarnej dziurze

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Płocki nr 47

Autor:

Lena Szatkowska

Data:

31.12.2015

Realizacje repertuarowe