EN

22.12.2015 Wersja do druku

Anna Radwan: Tylko bez uniesień

Aktorka nie bywa na łamach prasy kolorowej. Ale za to wzdychają do niej licealiści, studenci, krytycy. Łukasz Maciejewski w swojej książce "Aktorki. Portrety" uczynił ją bohaterką jednego z rozdziałów.

Fragment książki Nigdy nie miała łatwo. Zdecydowanie zbyt urodziwa jak na polskie standardy spełniała się w teatrze. W kinie grała albo cierpiętnice w atłasowych sukniach, kwilące za swoim umiłowanym powstańcem, który właśnie ginął za Boga. Honor i Ojczyznę, albo dekoracyjne matki i siostry z drugiego lub trzeciego planu. Bez wątpienia jest jedną z najefektowniejszych polskich aktorek. Kochają się w niej skrycie licealiści, studenci, również krytycy. W starciu z Anną Radwan trudno o obiektywizm. "Ach, te rozgwieżdżone oczy!"- zachwycał się recenzent miesięcznika "FiIm". "Patrzę - Anna Radwan, od razu serce mocniej zabiło" - pisał w jednym z felietonów Wacław Krupiński. "Wielu mężczyzn chciałoby odnaleźć w niej jednocześnie matkę. żonę i kochankę. A także przeciwniczkę - ale poruszającą się po ściśle wytyczonych trasach" - notował Jacek Tabęcki. Gdy trafiłem na plan "Zakochanego Anioła", partnerujący Annie Radwan Krzysztof Glo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tylko bez uniesień

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 296/19/20-12-15

Data:

22.12.2015