Do dziś wierna jest słowom, które wypowiedziała przed laty: Taniec jest dla mnie symbiozą muzyki, plastyki i ruchu. Choreografią opowiadam o sobie, zapisuję w niej swój stosunek do świata, życia, zadaję pytania, szukam na nie odpowiedzi. To co robię jest moją choreograficzną drogą do iluminacji, której częściej patronuje duch niż materia. Ewa Wycichowska: tancerka, choreograf, pedagog, profesor sztuk muzycznych.
- Wiedziałam, że będę złączona z tańcem na śmierć i życie. Taniec mnie nigdy nie zdradził. Natomiast poprowadził mnie w rejony, o których nawet nie śmiałam marzyć. Nie brałam tego pod uwagę, kiedy kończyłam Ogólnokształcącą Szkołę Baletową w Poznaniu. Z wyróżnieniem. Chciałam przede wszystkim tańczyć. Marzyłam o Julii i spełniło się moje marzenie w Teatrze Wielkim w Łodzi. Nie śmiałam marzyć, że kiedykolwiek będę taką primabaleriną jak Olga Sawicka w Operze Poznańskiej. To był mój ideał w tańcu klasycznym, a Conrad Drzewiecki w tańcu współczesnym. Nie sądziłam, że będę choreografem. Stało się to w momencie, kiedy rozstałam się z moim mężem. On był choreografem, a ja jego asystentką i twórczą wykonawczynią jego pomysłów. Kiedy go zabrakło, narodziłam się jako choreograf. Pomogły mi w tym studia, które równolegle rozpoczęłam w Akademii Muzycznej w Warszawie - mówiła Ewa Wycichowska przy okazji wydanej ksią�