Aleksandra Kurzak zdaje się mieć dwie twarze. Jedna z nich to twarz gwiazdy, która nie stroni od masowych komercyjnych wydarzeń - pisze Anna S. Dębowska
Światowej sławy polska sopranistka Aleksandra Kurzak zaśpiewała w sobotę w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Dawno jej tu nie było, zmienił się głos i repertuar, ale klasa i muzykalność są niezmienne. Koncertowi Kurzak towarzyszyła promocja książki "Si, Amore", wywiadu rzeki z artystką. Nie było gali, nie było też tłumów (bilety kosztowały nawet 290 zł), było za to satysfakcjonujące spotkanie z muzyką i sztuką wokalną. Aleksandra Kurzak zdaje się mieć dwie twarze. Jedna z nich to twarz gwiazdy, która nie stroni od masowych komercyjnych wydarzeń, jak np. koncert z Krzysztofem Cugowskim we Wrocławiu czy płyta nagrana z Sebastianem Karpielem-Bułecką ("Hej, kolęda"). Ma do tego prawo i chyba słusznie się oburza, gdy w Polsce z tego powodu nazywana jest celebrytką. "Tak, jestem celebrytką. Zapisz to tłustym drukiem" - mówi Aleksandrowi Laskowskiemu w wywiadzie rzece wydanym niedawno pod tytułem "Si, Amore" (Polskie Wydawnictwo Muzyczne). Ni