Kultura jest dla prezesa PiS narzędziem uprawiania realnej polityki. Tej długofalowej, kształtującej postawy i światopoglądy. Piotr Gliński ma zawalczyć o PiS-owski rząd dusz - pisze Witold Głowacki w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Pierwsza batalia wicepremiera Piotra Glińskiego na froncie walki o nową narodową kulturę przerodziła się w walkę z wiatrakami. Minister dał się nabrać na prowokację artystyczną - jego resort w oficjalnym piśmie skierowanym do dolnośląskiego samorządu wojewódzkiego zażądał zablokowania premiery spektaklu "Śmierć i dziewczyna" w Teatrze Polskim we Wrocławiu, ze względu na domniemaną (i sugerowaną w trakcie promocji przedstawienia) obecność w nim "scen porno". Okazało się jednak, że spektakl według Elfriede Jelinek nie zawiera nic, co rzeczywiście mogłoby oburzyć współczesnego widza, a re-akcja Glińskiego oraz pikieta "krucjaty różańcowej" i narodowców przyczyniły się o wiele bardziej do wyprzedania biletów na długie tygodnie, niż do umocnienia promoralnych postaw w narodzie. Naiwny jednak, kto sądzi, że determinacja wykazana przez Glińskiego w pierwszych dniach urzędowania to tylko nadgorliwość lub przejaw brania nazbyt serio minister