"Wróżka z kranu" Pierre'a Gripari w reż. Michała Derlatki w Teatrze Boto z Sopotu. Pisze Łukasz Rudziński w portalu trojmiasto.pl.
Wartka akcja, cięty, rubaszny humor podszyty grozą prezentowanych zdarzeń oraz mnóstwo groteski i absurdu - to składniki, dzięki którym godzinny seans traum rodzinnych zamknięto w z pozoru łagodnym, niemal cukierkowym spektaklu "z tezą". Najnowsza premiera Teatru Boto, "Wróżka z kranu", w pełni zasługuje na podtytuł, jakim go obdarzono - patologiczny wodewil kuchenny. On w spodniach dresowych, w krzywo zapiętej starej marynarce i w klapkach na stopach oraz puszką piwa w ręce. Wiecznie pijany, agresywny, na swój sposób pełen wdzięku pomimo czerwonego nosa, przypominającego pijaczków podpierających mury na dworcach czy w przejściach podziemnych. Ona w typie staropanieńskiej bibliotekarki lub nauczycielki matematyki, aseksualna, schludna, ubrana bardzo złym guście (bufiaste rękawki koszuli wydostające się spod marynarki kompletnie nie pasującej do koszmarnie brzydkiej spódnicy do kolan). To normalny dzień z życia Alberta i Barbary - oboje siedzą