- Lucjan Kydryński przyszedł za kulisy, pogłaskał mnie po głowie i powiedział: "Jak ci się, dziecko, podoba w teatrze?". A ja dygnęłam i powiedziałam: "Bardzo, proszę pana". Wrócił na drugi dzień i bardzo mnie przepraszał - mówi Danuta Szaflarska, aktorka TR Warszawa.
Mają klasę i niedzisiejszy wdzięk. Mądrość i doświadczenie. Na łamach PANI rozpoczynamy cykl rozmów zatytułowany "Tacy piękni ludzie". Naszą pierwszą bohaterką jest Danuta Szaflarska. PANI: Jaki ma Pani widok z okna? Danuta Szaflarska: Nieciekawy. Ja muszę mieć przestrzeń, a mam naprzeciwko kamienicę, więc w ogóle tam nie patrzę. Cudownie miałam na Brzozowej. Wspaniały widok się rozpościerał, aż na Wisłę. Przed wojną były tam lunapark i piekielna kolejka, wieża dwudziestometrowa, ze spadochronem się z niej skakało. Nakładało się rozpięty spadochron, ale trzeba było się jeszcze odważyć i z tej wieży skoczyć. Lubi się Pani huśtać? - Och, uwielbiam. Wszystkie piekielne rzeczy lubiłam, np. jak się spadało łódką z wodospadu albo kolejki, zjeżdżalnie i podziemne strachy. Uwielbiałam wszystkie wariactwa. To są dziecinne rozrywki. - Tak, ale cudowne. Człowiek zawsze ma coś z dziecka. Każdy. Kocha Pani dzieci? -