W pierwszej połowie grudnia w Krakowie robi się naprawdę gorąco.
To za sprawą Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Boska Komedia". Już od ośmiu lat sprawia, że dochodzi do niebywałego - pogoni za teatrem.
Zgodnie z myślą Dantego "Boską Komedię" tworzą trzy sfery - Paradiso, Purgatorio i Inferno. W kręgu niebiańskim oglądamy spektakle młodych artystów, w czyśćcowym prapremiery i koprodukcje, a w piekielnym stawka jest już naprawdę wysoka - mierzą się twórcy uznani, którzy chcą zdobyć tytuł Boskiego Komedianta. I chociaż dzisiaj można odnieść wrażenie, że każde większe polskie miasto chce mieć swój festiwal, to "Boska Komedia" wyraźnie zaznaczyła się swoją formułą. To starcie na emocje, ale równocześnie fascynująca rozmowa między teatralnymi twórcami i widzami. Siedząc poruszane tematy i prezentowane realizacje, poznajemy swoisty społeczno-kulturalny mi-krokosmos. Robią to też liczni zagraniczni goście, którzy w ten sposób poznają Polskę - dawną i obecną, tradycyjną i alternatywną, ale zwykle niepokorną. Wybór programu to duża odpowiedzialność, ale jak nie ukrywają organizatorzy, bardziej o odkrycie pulsu polskiego teatru t