EN

24.11.2015 Wersja do druku

Dni, które trzeba uspokoić

Krakowski Salon Poezji. Wiersze Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej czytała MałgorzataPieńkowska. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polkim.

Jeśli dobrze rachuję, przejdą jeszcze tylko trzy niedziele, trzy Salony Poezji się odbędą, trzy razy około 13.00 skończą się trzy godziny z wierszami - i trzeba będzie szykować się na Salon numer 500. Pół tysiąca niedziel! Czyli ciurkiem licząc - rok i jeszcze bez mała pół roku! Jak by ktoś najwierniejszy, kto żadnego Salonu nie opuścił - przez półtora roku, dzień w dzień po godzinie, słuchał metafor ze wszystkich stron świata, z każdej przeszłości! Wystan Hugh Auden dawno temu ułożył tę litość dla nas, którzy na ulicach, w domach, sklepach, kawiarniach, gdziekolwiek, po prostu wszędzie mówimy, jak mówimy - jak by nam się w gardłach gruz przewalał. "O drogie białe dzieci, bezdomne jak ptaki,/ Igrające pośród ruin języka". Niebawem minie 500 godzin bycia blisko zdań nie zrujnowanych. Na ostatnim Salonie były to wiersze Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Nie zrujnowany język. Ale to nie wszystko. Coś jeszcze było, zaistniał

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dni, które trzeba uspokoić

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski online

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

24.11.2015

Realizacje repertuarowe