EN

23.07.1967 Wersja do druku

Jakoś uśmiać się nie mogłem

TADEUSZ RÓŻEWICZ, którego sztukę "SPAGETTI I MIECZ" wystawił właśnie TEATR DRA­MATYCZNY na SALI PRÓB w re­żyser,WITOLDA SKARUCHA, de­koracjach JANA KOSIŃSKIEGO, kostiumach IRENY BURKE z muzyką ANDRZEJA KURYLEWICZA i w układzie tańca KRYSTYNY MAZURÓWNEJ,daje do zrozumienia, w załączonym do programów słowie od autora, że traktuje rzecz jako napisaną do śmiechu. "Śmiech to zdrowie" - powiada - "śmiejmy się- więc z siebie i innych". Niestety mimo najlepszych chęci w czasie spektaklu w żaden sposób nie mogłem się uśmiać, mimo wy­siłków ze strony autora, a także aktorów, by widzów rozweselić. Śmiech na zawołanie nie jest by­najmniej rzeczą łatwą, sztuka zaś należy chyba do jednego z wątlejszych utworów Różewicza. "Spagetti i miecz" można bez żenady zaliczyć do rzędu typowo słabych komedii, których cechą bywa niezła ekspozy­cja, za którą dalszy ciąg nie nadą­ża,zaś finał rozłazi się. W rezultacie nie mogły sprawy urato

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski nr 171

Autor:

Jerzy Zagórski

Data:

23.07.1967

Realizacje repertuarowe