I oto zobaczyliśmy komedie, której źródłem jest inteligentna, choć bezlitosna satyra. Ostrze jej wycelowane jest w dwu kierunkach. Jest to bowiem z jednej strony wykpiwanie pseudopatriotyzmu, tromtadracji, gubienia teraźniejszości we wspomnieniach tego, co minęło, a z drugiej - ośmieszanie snobizmu, nakazującego zachwycać się choćby każdą młodzieżowa bzdurą, będącą rzekomo ultranowoczesnościa. W imię tych założeń powstały dwie znakomite sceny sztuki: zabawa we wspomnienia oraz odśpiewanie przez Dziewczynę w rytmie jazzowym tekstu z encyklopedii Brockhausa o filozofie Heglu, w "aranżacji" długowłosego jej towarzysza. Jest tak trafnych satyrycznie scen jeszcze więcej i w pierwszej części sztuki, która rozgrywa się we Włoszech, dokąd zabłąkali się polscy partyzanci. Być może znajdą się widzowie skłonni do pojmowaniu komedii Różewicza jako "szarganie świętości". Ale będzie to pogląd jak najbardziej niesłuszny. Nie ma bo
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 175