Gazetka, którą w partyzanckim oddziale redagował Tadeusz Różewicz, nosiła tytuł "Głos z krzaka". A rozmaite krzaki rosły już w naszej literaturze, łącznie z tym płomienistym, zza którego wychylał się Bóg, by spojrzeć na krzyczące o Polskę i zapytać ich o jaką krzyczą. I nie należy może się dziwić pierwszym odczytywaczom "Spaghetti i miecza", że trochę ich uwiodła sugestywność tej ostatniej wizji. Nie należy dziwić się bowiem w napisanej przed paru laty komedii Różewicza napotykamy pełny niemal rejestr spraw i sytuacji, które by próbę podobnej interpretacji uwierzytelniały. Narodowe mitologie, bohaterszczyzna, Zaduszki; nieudany heros, chłopek w parcianej siermiędze. Chopinowskie mazurki, bimber i somnambuliczny pląs a la "Wesele". Odczytywacze sprawy rejestrowali, potem dyskretnie - acz z pełnym szacunkiem wobec osoby autora - wyrazili swoją dezaprobatę. I znów: nie należy się im dziwić, rzecz bowiem istotnie
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 40