- Spróbujcie załatwić w Kielcach ulicę Mirona Białoszewskiego". Wtedy pamięć o nim nie przeminie - mówiła przyjaciółka poety Agnieszka Petelska w trakcie spotkania z bohaterami prozy Białoszewskiego w Teatrze Lalki i Aktora Kubuś w Kielcach.
W dyskusji wzięli udział uczestnicy słynnych "wtorków", czyli cotygodniowych spotkań w mieszkaniu poety, którzy wspólnie z Białoszewskim dyskutowali o literaturze, a także organizowali domowy teatr. - Po wojnie jak wielu twórców tamtego czasu szukał ratunku w słowach. Znalazł go w sposób paradoksalny, który dzisiaj nam bardzo odpowiada - mówił o twórczości Białoszewskiego prowadzący spotkanie krytyk filmowy i dziennikarz "Gazety Wyborczej" Tadeusz Sobolewski. - Białoszewski był poetą domowym. Prywatnym w takim sensie, że nie szedł do świata. Tylko sprawiał, że świat przychodził do niego - uzupełnił. - Macie państwo dużo więcej szczęścia niż my w pewnym okresie. Dysponujecie swobodnym dostępem do twórczości Mirona, a przede wszystkim do jego "Tajnego dziennika" - opowiadała twórczyni warszawski "Mironaliów" Halina Gąsiorowska. Natomiast tłumaczka Anna Żurowska wspominała Mirona Białoszewskiego jako człowieka bardzo dowcipnego.