- Od dawna zajmuję się teatrem społecznym, zaangażowanym i mam poczucie, że następuje rodzaj zmierzchu takiej sztuki w dotychczasowym rozumieniu - mówi reżyser Paweł Łysak, który w Teatrze Powszechnym wystawia sztukę "Krzyczcie, Chiny!", w rozmowie z Izabelą Szymańską w Gazecie Wyborczej - Co Jest Grane.
Kiedy Paweł Łysak obejmował dyrekcję w Teatrze Powszechnym dodał do programu motto-cytat z patrona sceny Zygmunta Hubnera "Teatr, który się wtrąca". Przypomina je przygotowując swój pierwszy spektakl w tym teatrze. W piątek premiera "Krzyczcie, Chiny!". Izabela Szymańska: Wystawiasz sztukę o tytule "Krzyczcie, Chiny!". W jakich sprawach należy dziś krzyczeć, o kogo się upominać? Paweł Łysak: Mam wrażenie, że dziś w ogóle za dużo krzyczymy. Ten tekst mówi bardziej o zaangażowaniu. Chyba jest taka zależność, że gdy słyszymy dużo krzyku, to widzimy mało działania. Dziś drobne problemy, afery, zdarzenia są w gazetach opisywane jako "niebywałe", "porażające", "niesłychane", "niespotykane". Paradoksalnie takie przedstawianie rzeczywistości może powodować w ludziach dystans, sprawiać, że chcąc się obronić przed złem świata, stajemy się bardziej cyniczni. Wśród tych tematów, o których krzyczą do nas media, jest wiele ważnych: r