EN

20.10.2015 Wersja do druku

Jesień wspomnień

Gdyński festiwal odbywał się we wrześniu po raz czterdziesty. I nie było siły, aby ktokolwiek nie zaczynał od wspomnień i w ogóle od zwrócenia się w stronę przeszłości. Bo wprawdzie produkcja filmowa istnieje w Polsce i w tej chwili, ba, nawet ma się coraz lepiej - a na samym festiwalu, w głównym konkursie, pokazano aż 18 idealnie wyselekcjonowanych, całkiem nowych filmów, ale jubileusz zobowiązuje - pisze Maria Malatyńska w miesięczniku Kraków.

Gdyński festiwal - Los Bardzo dziwny w tym roku okazał się ten festiwal. Miał być niezwykle uroczysty - i był. Miał być głośny, pełen dobrego samopoczucia - i był. Miał być wesoły, wszyscy mieli się dobrze czuć i być dumni - i był taki... choć tylko do ostatniego dnia. Bo w ostatnim dniu zdarzyła się tragedia: zmarł nagle znakomity reżyser młodego pokolenia, o świetnych sukcesach i wielkiej, prawdziwie jasnej perspektywie twórczej - Marcin Wrona. I ta śmierć unieważniła wszystko to, co zdarzyło się i było zaplanowane wcześniej. To było jak wskazanie palcem przez Los, co jest najważniejsze. Po prostu życie - jakkolwiek to banalnie zabrzmi. Na szczęście festiwal stanął na wysokości zadania i w tej tragicznej sytuacji zakończył imprezę elegancko oraz taktownie, z pełnym uczczeniem i pamięci Marcina Wrony, i z dyskretnym zaznaczeniem, że byli tu też, jak co roku, laureaci różnych nagród. Ale o tym później. Najpierw o Marcinie. By

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jesień wspomnień

Źródło:

Materiał nadesłany

Kraków nr 10/10.15

Autor:

Maria Malatyńska

Data:

20.10.2015