UTYSKUJEMY często na brak repertuaru komediowego w naszych teatrach, I oto wydawać by się mogło, mamy czegoś my chcieli. Nowy sezon teatralny w stolicy zainaugurowały wyłącznie pozycje z repertuaru lżejszego, od powołanej do tego "Komedii" - do pierwsze] w kraju Sceny Narodowej. Pięć tego typu premier w ciągu tygodnia, i to tak z miejsca, na początek, miałożby oznaczać, że teatry nasze chcą nas nie tylko uczyć i wychowywać, ale i bawić? Bo jak dotąd, choć znane jest zapotrzebowanie widowni właśnie na repertuar lżejszy, wystawianie komedii nie wiąże się jakoś z ambicjami naszych scen. Nawet sztuki Ionesco czy Mrożka często otrzymują taki "wystrój sceniczny", że i śmiać się nie ma w końcu z czego. Realizatorzy, zafascynowani widać awangardowością tych pozycji, zapominają o ich sensie i celu. Toteż dobre premiery komediowe wciąż, niestety, należą u nas do rzadkości. Nowe przykłady potwierdzają tę regułę. Repertuar - to jeszcze nie wsz
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pracy nr 220