EN

9.10.2015 Wersja do druku

Anita Sokołowska: Bydgoszcz to moja spokojna przystań

- Łysak szybko zrobił z bydgoskiego teatru jeden z najważniejszych punktów na teatralnej mapie kraju. Tu nie było odgrzewania starych kotletów i grania klasycznych tytułów w klasyczny sposób. Podobnie jest teraz pod kierownictwem Wodzińskiego. To teatr wymagający, poszukujący nowych form i tematów. Podoba mi się, że żyje ważnymi dziś wydarzeniami. To dla mnie wyzwanie, bo przed każdą rolą sporo czasu poświęcam na research, ale dzięki temu rozwijam się nie tylko jako aktorka, ale też jako człowiek - mówi Anita Sokołowska, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie, współpracująca z Teatrem Polskim w Bydgoszczy.

Marta Leszczyńska: Wciąż jeździsz między planami filmowymi w Warszawie a teatrem w Bydgoszczy. Gdzie jest twój dom? Anita Sokołowska: W obu miastach mam mieszkania, zorganizowane życie, swoje ulubione miejsca, przyjaciół. Z Bydgoszczą jestem związana bardziej w sensie zawodowym. Ale jednak domem nazwałabym Warszawę. Warto dla naszego teatru pokonywać tyle kilometrów? - Powszechne jest powiedzenie "Jesteś tym, co jesz". W przypadku aktorów powinno się je parafrazować: "Jesteś tym, gdzie i jak pracujesz". W Bydgoszczy pracowało mi się doskonale już od pierwszego spektaklu. To był 2007 rok. Zagrałam gościnnie w "Przebudzeniu wiosny" Wiktora Rubina. Byłam bardzo ciekawa Pawła Łysaka. Robiło na mnie wrażenie to, co robił wcześniej z Pawłem Wodzińskim w Towarzystwie Teatralnym. Dawali prapremiery współczesnej dramaturgii, wprowadzali na scenę brutalistów. Taki nowoczesny teatr bardzo mi się podobał. Niedługo potem, w atmosferze skandalu, f

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bydgoszcz to moja spokojna przystań

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Bydgoszcz nr 236

Autor:

Marta Leszczyńska

Data:

09.10.2015