EN

3.10.2015 Wersja do druku

Weekend dramaturga

Wbrew mojemu organizmowi budzę się o siódmej, ponieważ wraz z Jeremim wpadłem w rytm obowiązku szkolnego. Niedziela nie jest wyjątkiem. Za to dziecko w rytm wciąż nie wpadło i śpi jak zabite - Paweł Demirski opowiada Witoldowi Mrozkowi o swoim weekendzie.

Jak się ma wolny zawód, instytucja "piąteczku" nie istnieje. Pracując w teatrze, zawsze czuje się zawiść w obec ludzi, którzy piątek mają, a my go nie mamy. Od września tego roku weekendy zaczynają się dla mnie treningiem piłkarskim mojego sześcioletniego syna Jeremiego. Po treningu siądę do pisania, bo mam trochę zaległości. Sobota - o godz. 10 meldujemy się z Jeremim na Sadybie, na zawodach piłkarskich organizowanych przez KS Delta. Jeremi wybrał ten klub, bo nazywają się też "Czerwone Diabły znad jeziorka". Nam się podoba, bo to porządny klub sportowy, o niebo lepszy od prywatnych szkółek. Potem na obiad jedziemy do siebie, do ochockiej filii Heritage (Filtrowa 83). Fajny ogródek, jest jeszcze na tyle ciepło, by jeść na zewnątrz. Po obiedzie pojedziemy do naszego zaprzyjaźnionego Teatru Dramatycznego w Pałacu Kultury i Nauki, by doglądać przedstawienia "W imię Jakuba S.". Mam nadzieję, że mimo braku działań promocyjnych ze strony na

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Z piątku na niedzielę. O swoim weekendzie opowiada Paweł Demirski

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza online

Autor:

Wysłuchał Witold Mrozek

Data:

03.10.2015