Aktor nie tylko śpiewa: Zagrałem w tym roku drugoplanową rolę we włoskim filmie (...) I w TR Warszawa dostałem i piękną szansę zastąpienia Eryka Lubosa w paru spektaklach Wojcieszka "Cokolwiek się zdarzy, kocham Cię". Niedawno dołączyłem też do zespołu Teatru Nowego w Łodzi.
Jolanta Gajda-Zadworna: Panie Piotrze, wszystko gra? Piotr Rogucki: Dodałbym przaśnie, że też buczy. Nie mogę się pozbyć dźwięków zarówno związanych z programem "Must Be the Musie. Tylko Muzyka", jak i z własnymi działaniami, bo cały czas siedzę w studio, kończąc swój solowy album. Więc gra. Zauważył pan, że coraz więcej jest śpiewania na różnych stacjach? - Widocznie jest taka potrzeba, bo nawet gdy jakiś program nie wypali, pojawia się następny. Programy pączkują, jednak chyba coraz mniej jest w nich miejsca dla tych, którzy sądzą, że śpiewać każdy może, ale raczej gorzej? - Kiedy takie programy raczkowały, mógł do nich przyjść niemal każdy, chyba nawet liczono na barwne, przaśne postaci. Dziś jest ich coraz mniej, bo kompromitacja na wizji ciągnie się za delikwentem w internecie nawet latami. W programie pan ocenia, a w domu zdarza się podśpiewywać? - Mniej więcej dwa lata temu urodziła mi się córeczka, a półtora roku