- Nasze ulubione "narzędzia" to muzyka i ruch, często także plastyka. Dla nas istotne jest "dzianie się" oraz dramaturgia - ta bez słowa, niepowiązana, abstrakcyjna. Słowo stosujemy rzadko, pojawia się najczęściej w piosenkach, także jako rym, onomatopeja czy glosolalia - rozmowa z Beatą Bąblińską i Moniką Kabacińską o spektaklach dla najnajów. Premiera "Do góry nogami" Teatru Atofri - 27 września w Scenie Wspólnej.
Monika Nawrocka-Leśnik: Od dobrych kilku lat tworzą panie Teatr Atofri. Kiedy zaczynałyście, nie było chyba specjalnych szkół ani kursów, na których można się było nauczyć budować spektakle dla najmłodszych. Skąd w takim razie czerpały panie wiedzę i inspirację? Beata Bąblińska: Inspirowałyśmy się przede wszystkim tym, co zobaczyłyśmy i co nas wówczas zachwyciło w europejskich teatrach najnajowych. W 2006 roku Centrum Sztuki Dziecka zorganizowało pierwszy przegląd zespołów dla dzieci w wieku 0-3 lat oraz seminarium. Na nim zostały zaprezentowane dwa pierwsze spektakle najnajowe w Polsce: pierwszy przygotowany przez Studio Blum - Lucynę Winkel i Kasię Pawłowską. Drugi realizowałam ja z Ireną Lipczyńską. To było dla mnie pierwsze doświadczenie z teatrem najnajowym. Podczas sympozjum, za sprawą pana Zbyszka Rudzińskiego, zobaczyliśmy, jak pracują teatry najnajowe, między innymi Teatr La Baracca z Włoch. Po tym doświadczeniu zaprosiłam