- W XX wieku, ten tak mało przyswojony dramat, funkcjonuje ewidentnie w tematyce Zagłady i drugiej wojny światowej. Wcześniej właśnie o to mi chodziło - w "Lilli Wenedzie" z 1946 roku nie mówiło się o zagładzie Żydów, ale o ogólnym cierpieniu narodu - mówi reżyser Michał Zadara w rozmowie z Mateuszem Węgrzynem na blogu Powszechnym Okiem.
Zapis rozmowy przeprowadzonej podczas Śniadania z twórcami "Lilli Wenedy": Karoliną Adamczyk, Anną Czerniawską, Pauliną Holtz, Martą Kuźmiak, Barbarą Wysocką, Bartoszem Porczykiem i Michałem Zadarą. Mateusz Węgrzyn: Jak wyglądały przygotowania do "Lilli Wenedy"? W pracy nad "Fantazym" byłaś asystentką Michała Zadary, a już kilka dni po premierze zaczęłaś próby do nowego spektaklu jako dramaturżka. Ten sam reżyser, ten sam autor tekstu, ale tematyka i rejestr dramatyczny spektaklu zmieniły się o 180 stopni. Anna Czerniawska: Przygotowywaliśmy się do tego dużo wcześniej. Przed wakacjami rozpoczęliśmy próby, w czerwcu mieliśmy kilka spotkań z aktorami, odbyło się kilka prób tzw. stolikowych. Potem pracowałam z Michałem nad scenariuszem aż do rozpoczęcia prób na scenie, czyli do sierpnia. Jak państwo wiedzą, ten tekst nie jest wystawiony w całości - spędziliśmy wiele dni i godzin na ciągłym czytaniu utworu od początku, rozmawianiu