EN

18.09.2015 Wersja do druku

Cenię magię starówki

- Są takie miejsca w Lublinie, gdzie czuję się jak w pięknym renesansowym mieście - z Leszkiem Mądzikiem rozmawia Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Jan Bończa-Szabłowski: Co jest takiego fascynującego w Lublinie, że pan profesor postanowił się związać akurat z tym miastem? Leszek Mądzik: Pierwszym impulsem była chęć studiowania historii sztuki na KUL. Wcześniej zabiegałem o uczelnie artystyczne w różnych miastach, ale bez powodzenia. Wtedy postanowiłem studiować historię sztuki, a na tej uczelni miała ona szczególną rangę. Był koniec lat 60. i KUL stał się swoistą enklawą wolności. Przygarniał tych, którzy w Polsce nie mogli znaleźć miejsca: artystów, opozycjonistów, naukowców. Istniał już wtedy teatr akademicki? - Od 1952 roku. A związani z nim byli tak wybitni twórcy jak Irena Byrska i Mieczysław Kotlarczyk. Lublin dawał im szansę tworzenia. To ponoć Irena Byrska, legenda polskiego teatru, doceniła w panu, studencie historii sztuki, talent malarski? - Kiedy przywiozłem do Lublina swoje prace malarskie, których w ciągu kilku lat nazbierało się sporo, wyrażono zgodę,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cenię magię starówki

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 218

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

18.09.2015