EN

16.09.2015 Wersja do druku

Ślaz zwycięzcą

"Lilla Weneda" Juliusza Słowackiego w reż. Michała Zadary w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Na polu bitwy pozostaje tylko Ślaz. Wenedzi giną, Lechici okupują zwycięstwo wielkimi stratami i bólem, św. Gwalbert prawie nie żyje. Imię jego sługi, kłamcy i obwiesia, przywodzi na myśl śluz, coś śliskiego i nieprzyjemnego w dotyku, choć ślaz to malwa, należy do roślin niewymagających, pleni się na glebie kiepskiej - słowem poślednia, ale krzepka. Przetrwał więc Ślaz dzięki sprytowi, bo nawet nie przebiegłości, przecież ciągle trafia jak kulą w płot, a jego wykręty i kłamstwa stają się przyczyną katastrof. A mimo to widz lubi tego Ślaza w błyskotliwym wykonaniu Bartosza Porczyka. Inaczej sobie wyobrażał scenerię tego dramatu Juliusz Słowacki, niż to zaproponował Zadara. Nie znajdzie się na scenie Teatru Powszechnego kamiennego kręgu, chóru harfiarzy, tronu króla Derwida na obrzeżu Gopła. Zamiast tego zobaczymy taboret i błoto wypełniające nieckę między podestami dookoła, biurko z maszyną do pisania i wiszący telefon. Zadara

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ślaz zwycięzcą

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 38/14.09

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

16.09.2015

Realizacje repertuarowe