Z GÓRĄ dwadzieścia lat minęło od ostatniej schillerowskiej inscenizacji "Nieboskiej komedii". Nowe opracowanie poematu Krasińskiego, przygotowane w r. 1949 przez Leona Schillera, nie doczekało się realizacji. Toczyły się natomiast dyskusje i spory na temat: czy i jak wystawiać dziś "piekielną komedię"? Skoro więc Bohdan Korzeniewski spróbował konkretnie odpowiedzieć na te pytania, sprawie towarzyszy zrozumiałe zainteresowanie. Premiera "Nieboskiej"*) ściągnęła do Łodzi liczne grono warszawskich artystów i krytyków. Stwierdzić muszę na wstępie, że przedstawienie mnie rozczarowało. Nie zabrzmiały w nim tony wielkiej poezji, opromieniającej dramat nazwany przez Mickiewicza "jękiem człowieka genialnego, który widzi cały ogrom, całą trudność zadań społecznych, a nie wzniósł się jeszcze dość wysoko, aby mógł dojrzeć ich rozwiązanie". Przypomnijmy, że z doświadczeń francuskich zrodził się ten utwór 21-letniego poety, bywalca salon
Tytuł oryginalny
Dramat hrabiego Henryka
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 152