Niezapomniany Stanisław Wokulski z "Lalki" w reżyserii Ryszarda Bera i Daniel Ostrzeński z "Nocy i dni" Jerzego Antczaka, ceniony aktor teatralny i telewizyjny, ale dla wielu po prostu wuj Stefan, którego będzie teraz brakować w "Klanie". Jerzy Kamas zmarł w niedzielę 23 sierpnia po długiej walce z nowotworem. Miał 77 lat.
Był aktorem oszczędnych gestów i skupiającej uwagę twarzy. Powściągliwości i wyrafinowania. Pięknego głosu i stylu gry, które zjednywały mu widzów oraz krytyków, na długo zapadając w pamięć. Ostatnio, choć nie w pierwszoplanowych rolach, po prostu był - na scenie, małym ekranie, w radiu. Z klasą, warsztatem, stylem kojarzonym z tym, co najszlachetniejsze i mistrzowskie w aktorstwie. Jedną z najważniejszych nagród otrzymał za pierwszoplanową rolę dopiero niespełna 20 lat temu, w 1996 r., na festiwalu w Gdyni za film "Kratka" Pawła Łozińskiego. Doceniono stworzoną tam przez niego postać zgorzkniałego emeryta, który ze spotkanym na ulicy dziesięciolatkiem toczy prawdziwy bój o cenny banknot tkwiący w kanalizacyjnej kratce. To była przednia rola w bogatym scenicznym i ekranowym dorobku, jednak Jerzy Kamas to w pierwszej kolejności legendarne ucieleśnienie Stanisława Wokulskiego oraz symbol aktorstwa, którego dziś właściwie już nie ma. Urodzo