W różne wymiary - muzyczne, teatralne, społeczne - zgodnie z nazwą prowadził nas tegoroczny Festiwal Wschód Kultury/Inny Wymiar. Widzowie dostali imprezy masowe i niszowe, sięgające do głębi emocji i nijakie. Pojawiło się sporo ciekawych pomysłów, np. na opowiadanie o historii czy łączenie przeszłości ze współczesnością. Ale było też trochę rozczarowań - pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
W ciągu czterech dni 20 organizatorów (instytucji i organizacji pozarządowych) przygotowało około 40 imprez, darmowych, w większości poświęconych społeczności żydowskiej, choć proponowano też działania mówiące o Ormianach, Ukraińcach czy Białorusinach. Wybór był duży, co poza pozytywnym aspektem miało też minusy - program był ułożony tak, że jeśli się chciało zdążyć na wszystkie imprezy, to niektórych nie sposób było zobaczyć w całości. Lub w ogóle. Widz stawał więc często przed dylematem, co wybrać. Klezmerów mnóstwo Festiwal koordynowany przez Białostocki Ośrodek Kultury postawił na eklektyzm, coś dla siebie mogły znaleźć różne pokolenia. Choćby na poziomie muzycznym, mieszczącym zarówno rock, elektronikę, reggae, jak i rytmy klezmerskie, jazzowe, barokowe, chasydzkie, czy wreszcie miks różnych gatunków w jednym. Można by po raz kolejny dywagować, co jest lepsze: koncert gwiazdy o światowym statusie i kilka po