EN

31.08.2015 Wersja do druku

Sławomir był najważniejszy

Po śmierci Sławomira Mrożka postanowiła opuścić Niceę, gdzie państwo Mrożkowie mieszkali przez ostatnie lata. Wspomnienia były zbyt bolesne. Zamknęła drzwi z przeszłością i otworzyła te, którym na imię "przyszłość". Wyjechała do bliższej jej kulturowo i językowo Barcelony, gdzie ma zamiar otworzyć własną restaurację. - Teatr wyprzedziła kuchnia, gastronomia i wszystko, co z tym się wiąże. Gotowanie też jest rodzajem sztuki, wymaga wielu talentów - mówi SUSANA MROŻEK w rozmowie z Jolantą Ciosek z Dziennika Polskiego.

Krakowie byliśmy szczęśliwi, dobrze nam się tu mieszkało. Kochałam to miasto i mam wrażenie, że jakaś jego część i mnie pokochała, bo miałam w Krakowie i nadal mam wielu przyjaciół. Ale początki nie były łatwe. Kiedy przyjechaliśmy z zielonego Meksyku do szarego wówczas, wręcz czarnego Krakowa, kiedy duży dom w Epifanii zamieniliśmy na mieszkanie na Sebastiana, kiedy meksykańskie słońce straciliśmy, a pod Wawelem wciąż było mokro, ciemno i zimno - przeżywałam szok. Ale ludzie, przyjaźnie i poczucie zaakceptowania mnie pozwoliły mi pokochać Kraków. A do tego zajęłam się własnymi biznesami, bo przecież oprócz restauracji Casa Susana był jeszcze Wenzel i Słodki Wenzel. Te miejsca odniosły duży sukces. Tylko na Poselskiej nie powiodło się: kuchnia polska i węgierska splajtowały po roku - opowiadała mi Susana Osorio-Mrożek podczas jednej z naszych przemiłych rozmów. Drobna, wręcz filigranowa smagłej cerze, z burzą czarnych włosów,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sławomir był najważniejszy

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 201/29-30.08

Autor:

Jolanta Ciosek

Data:

31.08.2015