Od lat rocznica wybuchu powstania warszawskiego przebiega w atmosferze radosnego festynu i triumfu. Maluczko, a moralne zwycięstwo przedzierzgnie się w militarne - pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Co więcej, w tym roku zgodnie ze słowami red. Tomasza Sakowicza, ziściły się marzenia powstańców: "Powstańcy teraz wygrali" - napisał w "Gazecie Polskiej Codziennie" jej redaktor naczelny. - Patrząc na prezydenta elekta Andrzeja Dudę, którego powstańcy i ich rodziny przyjęli ogromnym aplauzem, można powiedzieć, że cel polityczny Powstania Warszawskiego został właśnie zrealizowany". Słowem, gdyby nie wzniosłe ofiary powstańcze nie doczekalibyśmy takiego triumfu. Trudno o bardziej strzeliste głupstwo. Nie po raz pierwszy legenda powstania (czarna lub biała, w zależności od potrzeb) zostaje zaprzęgnięta na użytek bieżącej walki politycznej i potrzeb propagandowych. Trudno nie zgodzić się z Tomaszem Łubieńskim, pisarzem, wybitnym znawcą romantyzmu, autorem esejów nawiązujących do schedy powstania, m.in. książki "Ani triumf, ani zgon" (2004), że to wyszydzanie powstania i prześladowania ze strony nowej powojennej władzy sprawiły, iż krzepł