O romantyzmie i kobietach przed premierą "Lilli Wenedy" w Teatrze Powszechnym w Warszawie - mówi "Rzeczpospolitej" aktor Bartosz Porczyk.
Rzeczpospolita: Jak aktor w wieku Gustawa-Konrada z "Dziadów" Mickiewicza postrzega romantyzm? Bartosz Porczyk: Myślę, że bohater Mickiewicza był znacznie młodszy ode mnie, miał około dwudziestki. A w kwestii romantyzmu zgadzam się z Gombrowiczem, który zarzucał mu patos. W szkole wciąż uczą nas, by teksty romantyczne w taki właśnie sposób czytać. Ja wierzę, że na przestrzeni lat człowiek się nie zmienił, tak samo cierpi, tak samo reaguje na ból i stratę. Używa tylko mniej wyszukanych słów, mówi zwięźlej. Błędem więc jest postrzeganie romantyka jako człowieka z maślanymi oczami, wzdychającego samotnie i pogodzonego z losem. Gustaw z IV części "Dziadów", pomimo że "martwy trup", ma w sobie więcej życia niż niejeden młody człowiek. Kiedy oglądałem "Dziady" we Wrocławiu, miałem wrażenie, że pański Gustaw jest jednak racjonalistą. - Podstawowym hasłem reżysera Michała Zadary było: "na ziemię", bo w IV części "Dziadów" Gustaw