EN

26.08.2015 Wersja do druku

Wrocławska prowizja operowa

Dwadzieścia procent prowizji do kieszeni każdego, kto zamiast dyrektora opery namówi kogokolwiek, by zechciał wesprzeć tę instytucję. Zasmuciło mnie to wszystko. Patrząc na wyczyny mojej byłej wrocławskiej koleżanki, myślę: przeskakujemy góry, a potykamy się o pagórki - pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.

W czasach gdy sponsorzy coraz bardziej skąpią na ambitne przedsięwzięcia artystyczne, Opera Wrocławska znalazła się pod finansową opieką aż 33 firm, takich jak KGHM, GAZ-SYSTEM, PKO BR Tauron, PGiNG, Rzetelna Firma, Pol-Motors, Naroka Bank, Dach Bud czy kopalnia Victoria. Oprócz tego coroczna dotacja marszałkowska wynosi ponad 14 mln zł, a wsparcie ministerialne - 6 mln. Z różnych powodów nie uczestniczyłem ostatnio we wrocławskich wydarzeniach operowych. Ale z sympatią i podziwem obserwowałem te inicjatywy - interesujący dobór premier, bezprecedensową realizację wagnerowskiego "Ringu", cykl koncertów gwiazd Metropolitan Opera i odważny wybór miejsc na spektakle plenerowe. Pozytywnego wizerunku Opery Wrocławskiej nie przesłaniał mi słaby poziom i brak dbałości o sztukę baletową, niektóre występy dyrygenckie, a zwłaszcza śpiewy nieszczęsnego starego barytona, którego z takim trudem pozbyliśmy się przed laty z Poznania. Od czasu do czasu doc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wrocławska prowizja operowa

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Angora nr 35

Autor:

Sławomir Pietras

Data:

26.08.2015