Dwadzieścia procent prowizji do kieszeni każdego, kto zamiast dyrektora opery namówi kogokolwiek, by zechciał wesprzeć tę instytucję. Zasmuciło mnie to wszystko. Patrząc na wyczyny mojej byłej wrocławskiej koleżanki, myślę: przeskakujemy góry, a potykamy się o pagórki - pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.
W czasach gdy sponsorzy coraz bardziej skąpią na ambitne przedsięwzięcia artystyczne, Opera Wrocławska znalazła się pod finansową opieką aż 33 firm, takich jak KGHM, GAZ-SYSTEM, PKO BR Tauron, PGiNG, Rzetelna Firma, Pol-Motors, Naroka Bank, Dach Bud czy kopalnia Victoria. Oprócz tego coroczna dotacja marszałkowska wynosi ponad 14 mln zł, a wsparcie ministerialne - 6 mln. Z różnych powodów nie uczestniczyłem ostatnio we wrocławskich wydarzeniach operowych. Ale z sympatią i podziwem obserwowałem te inicjatywy - interesujący dobór premier, bezprecedensową realizację wagnerowskiego "Ringu", cykl koncertów gwiazd Metropolitan Opera i odważny wybór miejsc na spektakle plenerowe. Pozytywnego wizerunku Opery Wrocławskiej nie przesłaniał mi słaby poziom i brak dbałości o sztukę baletową, niektóre występy dyrygenckie, a zwłaszcza śpiewy nieszczęsnego starego barytona, którego z takim trudem pozbyliśmy się przed laty z Poznania. Od czasu do czasu doc