Czy istnieją znaki rozpoznawcze udanego debiutu? Chyba ten: zanim utwór debiutanta dostanie się na scenę, autor ma już w tece następny. Można wtedy wiele błędów wybaczyć. I trzeba: czekać. Niewielu autorów wiązało się u nas z teatrem w ostatnich latach w sposób tak spontaniczny. Broszkiewicz, teraz Drozdowski. Ten ostatni pisze w programie do przedstawienia w Teatrze Ludowym już nie o jednej sztuce, ale o kilku czy kilkunastu czekających na swoją kolejkę sceniczną. Wejście takie jest dobre przede wszystkim ze względów technicznych. Nowych sztuk albo brak w ogóle, albo nie narzucają się swymi zaletami; krytykowi na przykład potrafią wymknąć się zupełnie: są mało indywidualne, wymagania sceniczne stawiają nijakie, nawet jak na pokarm codzienny teatru mają niewiele smaku. Jeśli autor wejdzie na scenę tłumnie, musi zostać zauważony. Co więcej: może stać się problemem. Najwięcej: zmasowane uderzenie może odsłonić nag
Tytuł oryginalny
Za konduktem
Źródło:
Materiał nadesłany
"Życie literackie" nr 40