- Teatr i sztuki performatywne mają doskonałe możliwości i narzędzia do tego, żeby pokazywać nieoczywiste, ukryte powiązania pomiędzy poziomami, bezustannie zmieniać skalę, z mikro na makro, uczyć nas widzenia splątania elementów świata, odkrywania mechanizmów, a nie ekscytowania się terapeutyczną pseudogłębią lokalnych mitologii - rozmowa z Pawłem Wodzińskim i Bartoszem Frąckowiakiem, dyrektorami Teatru Polskiego w Bydgoszczy.
ARKADIUSZ GRUSZCZYŃSKI: W pierwszym sezonie swojej dyrekcji w Teatrze Polskim w Bydgoszczy postawiliście na problemy globalne. To najważniejsza wolta w stosunku do teatralnego projektu waszych poprzedników, Pawła Łysaka i Pawła Sztarbowskiego. Dlaczego akurat globalność? PAWEŁ WODZIŃSKI: Do niedawna twórcy, a także instytucje, koncentrowali się przede wszystkim na tematyce lokalnej. My się od lokalności nie odżegnujemy, ale dobrze wiemy, że jest jedynie fragmentem rzeczywistości, w której tkwimy. Poprzez perspektywę lokalną można zobaczyć wyłącznie część procesów rozgrywających się współcześnie. A przecież większość zjawisk, które dotyczą naszego życia, ma zarówno wymiar lokalny, jak i globalny. Strasznie trudno rozdzielić te wymiary ze względu na migracje, wolny przepływ towarów, globalne media cyfrowe. Ale jednak funkcjonujemy w nich równolegle. P.W.: Do niedawna można było uznawać, że świata lokalnego doświadczamy namacal