EN

21.08.2015 Wersja do druku

Swinarski: Szkic do portretu wyobrażonego

Mawia się o Swinarskim, że był reżyserem intuicyjnym, pracował w gorączce, na swe rewolucyjne rozwiązania wpadał w wyniku właściwych tylko geniuszom olśnień. W słowach aktorów pobrzmiewa nuta przekonania, że zetknęli się z rzeczywistym geniuszem, choć wiadomo, jak podejrzanie to brzmi. A jednak trudno nie wierzyć... - pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Premiera "Dziadów" w krakowskim Starym Teatrze odbyła się w lutym 1973 roku. Miałem wtedy trzy miesiące. Premiera "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego miała miejsce 30 maja roku kolejnego. Miałem niespełna dwa lata. Teatr Konrada Swinarskiego uświadomiłem sobie zatem po kilkunastu latach. W liceum już wiedziałem, co chcę robić w życiu. Poznałem wtedy telewizyjne zapisy "Dziadów" i "Wyzwolenia", nawet one były jak uderzenie pioruna. Przedstawienia totalne, a jednak dalekie od pustego eksperymentu, pokorne wobec literatury, a przecież absolutne autonomiczne. Stawiające widzowi najwyższe wymagania, a przecież zwrócone ku publiczności, przede wszystkim komunikatywne. Jakiś czas później już studiowałem, usłyszałem wtedy, jak o Swinarskim mówi mój mistrz w zawodzie krytyka, Andrzej Wanat. Człowiek zazwyczaj oschły i ostry, co nie wyklucza wrażliwości, opowiadał o artyście z niezwykłą miękkością, niezwyczajnym dla siebie przejęciem. Wtedy od nie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Swinarski: Szkic do portretu wyobrażonego

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Gazeta Prawna nr 162 - Kultura

Autor:

Jacek Wakar, Polskie Radio

Data:

21.08.2015