EN

25.03.2012 Wersja do druku

Melancholia Wagnera

Było efektownie - scenę wypełniły hektolitry wody, światło igrało z refleksami fal, a w strugach deszczu wiły się półnagie tancerki. Szczęśliwie wszystkie te pomysły nie rozmyły idei Wagnerowskiego arcydzieła. Mariusz Treliński postano­wił ostrożnie wprowadzić operomanów w świat mu­zycznych dramatów Wag­nera. "Holender Tułacz" to bowiem utwór młodzieńczy, wyraźnie autobio­graficzny, zwiastujący geniusz kompozytora, powstały w 1841 r., choć w kolejnych latach wielokrotnie poprawiany. Artysta odwołał się w nim do średniowiecznej legendy o Ahaswerze, barwionej mrocznymi historiami z czasów morskich wojen w XVII w., opisanej w noweli Heinego. Bohaterem jest żeglarz siejący na mo­rzach postrach, skazany na nieśmiertelność, którego od klątwy wiecznego niespełnienia może wybawić tylko nieskażona zdradą mi­łość. Reżyser po raz pierwszy zmierzył się z dzie­łem Wagnera. To śliski grunt dla artysty, który stara się uprawiać sceni

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Melancholia Wagnera

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 13

Autor:

Daniel Cichy

Data:

25.03.2012

Realizacje repertuarowe