EN

19.03.2012 Wersja do druku

Trafiony, zatopiony

"Latający Holender" w Operze Narodowej. Niestety, po piątkowej premierze Wagnerowi nie przybędzie w Polsce wielbicieli. Trelińskiemu też nie W ostatnich latach dzieła sceniczne Ryszarda Wagnera można było oglądać w Polsce wy­łącznie w Operze Wro­cławskiej. Na szczęście jeden z naj­większych wizjonerów w historii mu­zyki powraca po latach na scenę na­rodową. Wprawdzie nie z "dramatem totalnym", ale jeszcze z operą ro­mantyczną, która swą premierę mia­ła w Dreźnie w 1843 r. "Latający Ho­lender", który mimo rozpaczliwych prób nie został wystawiony w Pary­żu (o co zabiegał sam kompozytor), jest pierwszym ważnym dziełem Wa­gnera na drodze ku dramatycznej syn­tezie i pierwszym, które łączy opero­wą konwencję XIX w. z muzycznym nowatorstwem, tak charakterystycz­nym dla jego późniejszych dokonań. Mariusz Treliński po raz pierwszy sięga po partyturę Wagnera, choć to kompozytor, który fascynuje go od młodości. Musiał jednak do niego

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Trafiony, zatopiony

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 66

Autor:

Jacek Hawryluk, Joanna Derkaczew

Data:

19.03.2012

Realizacje repertuarowe