"Muzeum histeryczne Mme Eurozy" w reż. Ingmara Villqista w Operze Ślaskiej w Bytomiu. Pisze Andrzej Mystek w Raporcie Śląskim.
Nieczęsto oglądamy na Śląsku światowe prapremiery przedstawień zaliczanych do gatunku opery współczesnej. "Muzeum histeryczne Mme Eurozy", wystawione 10 grudnia w bytomskiej Operze Śląskiej, a 12 grudnia w Teatrze im. Wyspiańskiego w Katowicach, to na wskroś awangardowe autorskie dzieło katowiczanina Piotra Schmidtke, twórcy libretta, scenografii, muzyki i jej 140-metrowej przesuwającej się na ekranie kuriozalnej partytury, złożonej z rysunków połączonych zawirowaną albo zygzakowatą kreską. Widz może łowić uchem muzykę, obserwować akcję i jednocześnie popatrywać na ekran, w którym miejscu dzieła jesteśmy. Fabuła tej opery ma urodę filmową i mogłaby stanowić zarówno treść kiczowatego serialu, hollywoodzkiej superprodukcji, thrillera, science fiction, albo gry komputerowej. Niech nas jednak nie zwiedzie na pozór irrelewantny typ libretta, bo już po jego pobieżnej analizie wyczuwa się kpinę autora z otaczającej nas komercji. To jest oper