Sposób, w jaki pracownicy Opery Wrocławskiej dorabiają sobie do pensji, jest naganny. Tak uważa Tadeusz Samborski z zarządu województwa dolnośląskiego. - Zareagujemy bezwzględnie - zapewnia Samborski.
Kontrolę w Operze Wrocławskiej zarządzono na połowę lipca. Na wyniki czekają władze województwa dolnośląskiego, któremu podlega Opera. Tadeusz Samborski, odpowiadający za kulturę w regionie, informuje, że raport otrzyma pod koniec przyszłego tygodnia. Wtedy też zdecyduje, co dalej. Nie wyklucza powiadomienia prokuratury. Prawdopodobnie na tym się jednak nie skończy. Samborski za naganny uznał sposób dorabiania do pensji przez niektórych pracowników Opery. W czwartek "Wyborcza" opisała, że co najmniej trzech pracowników zatrudnionych na etatach startowało w ogłaszanych przez Operę przetargach na poszukiwanie sponsorów. Za podpisanie umowy albo jej odnowienie otrzymywali do 20 proc. prowizji od wpłaty sponsora. Także od tych największych: KGHM, Tauronu i Gaz-Systemu. Dyrektor Michnik nieuchwytna Na takie dorabianie zezwoliła w 2013 r. dyrektor Opery Wrocławskiej Ewa Michnik. Ale dopiero teraz zrobiło się o tym głośno, bo umowami sponsorskimi za