Jan Kulczyk był otwarty na potrzeby artystów. Wspierał liczne inicjatywy kulturalne nie tylko w Poznaniu. To był biznesmen z duszą artysty. Przyjaźnił się z muzykami, filmowcami, malarzami...
- Pamiętam, że wspomniałem Janowi Kulczykowi, że chciałbym zaprosić Alfredo di Stefano, a on już wysłał samolot do Mediolanu, nie zdążyłem nawet zadzwonić do artysty - opowiada Sławomir Pietras, który był bardzo blisko z nim związany. Kochał sztukę Jan Kulczyk od zawsze czuł potrzebę bycia w środowisku artystycznym. Otwierając na Świętym Marcinie salon samochodowy, wprowadził tam galerię sztuki współczesnej, która promowała młodych artystów. Kiedy w 1990 roku zjawił się u niego Michał Merczyński z propozycją, aby wsparł rodzący się Festiwal Teatralny Malta, Kulczyk nie miał chwili zwątpienia, że warto w ten pomysł zainwestować. - Dał nam wtedy połowę kwoty potrzebnej, by impreza w ogóle się odbyła. Od tego momentu wspierał nas co roku - mówi Michał Merczyński, szef Malta Festival. - Kulczyk był człowiekiem, który kulturę kochał i wspierał w sposób niebywały. Mówił: - Najbardziej chciałbym zostać dyrektorem opery.